Właśnie jestem po domowym seansie filmowym i chcę się z Tobą podzielić moimi wrażeniami. Obejrzałem film “Elegia dla bidoków” . Obraz nie oszczędza widzowi scen domowej przemocy i przedstawia rodzinną dysfunkcję w jakiej dorastał główny bohater. Nie chcę jednak zatrzymywać się nad tematem patologii odmalowanej we wielu scenach filmu. Dla mnie osobiście film ten niesie przesłanie nadziei, że nikt nie jest skazany na nieudane życie z powodu przemocy jakiej zaznał w dzieciństwie.
Decyzja o tym jaki ksztalt przybierze nasze życie zależy wyłącznie od nas samych. A jest to decyzja o odpowiedzialności za siebie, która jest kluczem do dorosłości czyli władzy decydowania o sobie .
W tym duchu również patrzę na ostatnie wydarzenia w swoim życiu. Parę dni temu w moim samochodzie zerwała się linka gazu i potrzebowałem pomocy, aby odholować pojazd do mechanika. Osoby, którym mógłbym zaufać, że zrobią to profesjonalnie nie były akurat dostępne. Poprosiłem jednego z moich znajomych, o którym pomyślałem, że: “w miarę się zna na samochodach”.
Niestety, na miejscu u mechanika okazało się, że – delkikatnie rzecz ujmując – holowanie odbyło się w sposób wybitnie nieprofesjonalny. A świadczy o nim uszkodzona chłodnica wraz z wentylatorem, wgnieciona rama przednia karoserii oraz uszkodzony zderzak. Byłem bardzo przybity wyrokiem, jaki oznajmił mi mechanik.
W głowie zaświtało mi pytanie: Czy Bóg mnie nie mógł uchronić przed tym “ciosem od życia”? Po jakimś czasie refleksji dotarło do mnie jednak, że przecież wierzę, że On mnie kocha i w tym kluczu odnajdę prawdziwą interpretację tego wydarzenia. Prosiłem Go o siłę w pokonywaniu trudności życiowych i …. wysłuchał mnie. Moja prośba przecież zakłada istnienie trudności życiowych, więc Bóg nie chcę mi ich oszczędzać, ale dać siłę do ich pokonania.
On wierzy we mnie i w Ciebie – to pewnik.
Ta lekcja była dla mnie kosztowna, ale wartościowa. Jest Jego zaproszeniem do bycia odpowiedzialnym, co wiążę się również z ponoszeniem konsekwencji swego postępowania, ale także radością wzrastania.