Refleksje z wyprawy na Pilsko.

Niespełna 2 tygodnie temu byłem z moją sympatią na wyprawie na Pilsko. Droga na szczyt może wiele nauczyć. Przekonałem się o tym na własnej skórze.

Po pierwsze: Ludzie w górach chętniej się integrują. Może dlatego, że łączy ich wspólny cel i wysiłek, wspólna pasja. Stają się sobie bardziej bliscy i chętni do udzielania wsparcia nawzajem i bardziej otwarci na siebie. Mogliśmy tego doświadczyć, będąc na Hali Miziowej w schronisku. Dosiadłem się do stolika jakiegoś mężczyzny i od razu zacząłem rozmowę czego raczej bym nigdy nie zrobił w restauracji w mieście. Potem przyszyły jeszcze dwie nasze dziewczyny i tak poznaliśmy Darka i Elenę z Krakowa. I już planujemy z nimi wspólne wycieczki górskie 🙂

Po drugie: Jest to lekcja samopoznania w trudnych i często nieprzewidzianych okolicznościach. Kiedy dotarliśmy – jak się wydawało – na szczyt Pilska byłem zmęczony, ale bardzo usatysfakcjonowany. Choć sił miałem już niewiele zdołałem jeszcze podskakiwać z radości i zrobić parę zdjęć. Potem położyliśmy się na kępach trawy, żeby odpocząć i podelektować się zdobyciem szczytu (nigdy nie byłem tak wysoko). Nie minęły może dwie minuty a dowiedzieliśmy się od przechodzących obok nas turystów, że to nie jest jeszcze szczyt, i że trzeba podjeść jeszcze jakieś 400m. Poczułem się jakby mi ktoś nagle wyłączył prąd. Nagły przypływ frustracji, rozczarowania i złości. Nie miałem już ochoty iść dalej. Kiedy po chwili ochłonąłem, pomyślałem, że przecież teraz nie można się już poddać. Wsparty zachętą mojej towarzyszki zwlokłem się z trawy i podreptałem w kierunku szczytu.

Po trzecie: Uczy, że piękno zachwyca i urealnia doświadczenie naszego istnienia. Po prostu jesteś i to wystarczy. Są góry i to wystarczy. I jeśli możesz patrzeć na ich piękno wraz ze swoją ukochaną osobą poznajesz czym jest szczęście i że było warto podjąć ten wysiłek by osiągnąć cel 🙂