Drogi czytelniku, dziś zabiorę Cię na przejażdżkę w głąb Twego umysłu i wskażę, jak w szybki i nieprzyjemny sposób zbudować dla siebie solidne wewnętrzne więzienie. Do zrealizowania powyższego projektu potrzebujemy budulca, podobnie jak ma się rzecz z realnym budynkiem dla skazanych na odsiadkę. Budulec, w tym przypadku, jest magazynowany w naszej głowie przez długie lata, a inwestują weń wszyscy, którzy kształtują nasz charakter. Co możemy odnaleźć w tym mentalnym magazynie? Znajdą się w nim wygórowane wymagania wobec nas, słowa krytyki bez pokrycia, przedmiotowe traktowanie, przejawy kontroli i nadopiekuńczości oraz wszelkie formy przemocy. Z tego materiału, który się gromadzi nieustannie w naszej pamięci i podświadomości, stworzysz nieświadomie półfabrykaty błędnych przekonań o sobie. Błędne przekonanie to sztywny sposób myślenia, który uważamy za niekwestionowaną zasadę interpretowania naszego odniesienia: do siebie, do innych, do otaczającego świata. Połącznie tych elementów jest konieczne do skutecznego sfinalizowania projektu. Kiedy będzie gotowy zamkniesz się w nim pod kluczem z widniejącym na breloczku napisem:
„Nie mam prawa”.
To klucz do Twego wewnętrznego więzienia. On zacieśnia Twoje myślenie i ogranicza Twoje realne możliwości. Potrzebujesz jednakże poskładać półfabrykaty w jedną całość, aby móc „świętować szampanem” ukończenie dzieła. Do budowy wewnętrznego więzienia należy użyć następujących błędnych przekonań o sobie:
- Nie jestem wystarczająco dobry; nie jestem ważny – to fundament, na którym są osadzone pozostałe elementy budowli. To skutek braku zasadniczego doświadczenia bezwarunkowej miłości. W tym miejscu wyświetlił mi się w wyobraźni przykład z filmu Marka Koterskiego – „7 uczuć”. Jedna z bohaterek jest najlepszą uczennicą w klasie i zawsze zgłasza się jako pierwsza do odpowiedzi. Oczywiście ciągle otrzymuje „piątki”. Kiedy raz zdarza się jej czegoś nie wiedzieć i dostaje „piątkę z minusem” wpada w histerię i płacze. Przedstawiona później scena wyjaśnia jej zachowanie. Wracając do swego rodzinnego domu na wsi spotyka tatę, który wypytuje ją o wyniki w szkole. Dziewczynka odpowiada przelękniona, że otrzymała „piątkę z minusem”. Ojciec, słysząc jej odpowiedź, zaczyna na nią krzyczeć i wyzywać od nieuków. Dalszy komentarz, jak sądzę, jest zbędny.
Ktoś inny mógł usłyszeć, że jest niechcianym dzieckiem lub, że rodzice woleli dziewczynkę zamiast chłopczyka czy odwrotnie. Niedopuszczanie do współpracy przy realizowaniu zadań i niecierpliwa krytyka, nie pozostawiającą przestrzeni na brak pewnych umiejętności czy nieporadność. Te i podobne sytuacje często powtarzane są pożywką dla formowania się powyższych błędnych przekonań.
- Muszę zasłużyć na miłość – może stawiano przed Tobą wygórowane wymagania. Zawsze musiałeś być „naj”. Może zostałeś użyty, aby zrealizować niespełnione ambicje swoich rodziców. Uwierzyłeś, że kiedy będziesz idealny to będziesz mógł zapewnić sobie miłość, szacunek czy akceptację. Perfekcjonizm to Twoje drugie imię. Nie potrafisz po prostu „być”. Potrzebujesz zawsze się czymś wykazać i każdy dzień staje się dla Ciebie egzaminem a życie przykrym obowiązkiem.
- I tak na końcu będę sam – podejrzewam, że możesz znać poniższy cytat z „Małego Księcia” – Antoine de Saint-Exupery –
„Na zawsze jesteś odpowiedzialny za to, co sobie oswoiłeś”.
Czy miałeś szczęście spotkać takich odpowiedzialnych ludzi? Może ktoś stał Ci się bardzo bliski i myślałeś, że znalazłeś bratnią duszę, że „nadajecie na tych samych falach”. Przywiązałeś się emocjonalnie i ten ktoś nagle znikał lub stawał się niedostępny. Albo naturalnie byłeś zależny emocjonalnie od swoich rodziców a oni z różnych powodów nie zaspokajali Twej potrzeby bliskości. Budowanie więzi z kimś to dla Ciebie nieznany grunt. Dlatego unikasz okazji stworzenia trwałego związku lub sam stajesz się niedostępny emocjonalnie. Często również nieświadomie lgniesz do relacji z osobami, które nie są w stanie zaspokoić Twych potrzeb emocjonalnych.
- Nigdy nic nie osiągnę – w Twoim otoczeniu wyróżnianie się w jakiejś dziedzinie wiedzy czy umiejętnością było nie mile widziane. Byłeś np. użyty do podtrzymania schematu dysfunkcji rodzinnej i przydzielono Ci określoną przez innych rolę. Próby wyłamania się ze schematu boleśnie odczułeś, kiedy pokazano Ci od razu, gdzie Twoje miejsce. Uważasz teraz, że to czego Ty chcesz nie jest ważne i działasz w 5-10% swoich realnych możliwości.
- Nikt mnie nie rozumie- czy w Twoim domu odbywały się szczere rozmowy? Czy miałeś poczucie, że jest ktoś, kto Ciebie poznał, takim jakim jesteś? Jeśli nie miałeś przestrzeni, żeby wyrazić, co się dzieje w Tobie, to realnie czułeś się wyobcowany nawet wśród swoich „najbliższych”. Oczekujesz, że drugi człowiek Cię nie zrozumie. Z tym przekonaniem idziesz w świat „skulony w sobie”, nie otwierasz się przed ludźmi, bo nie jesteś świadomy siebie i tego czym mógłbyś się podzielić. Całe Twoje wewnętrzne bogactwo pozostaje ukryte i niewykorzystane.
- Nie poradzę sobie z tym – jeśli byłeś otoczony kloszem nadopiekuńczości to nie jesteś w stanie uwierzyć w siebie i w swe kompetencje. Nie byłeś, w czasie do tego przeznaczonym, nauczony konfrontowania się z problemami pojawiającymi się w codzienności. Zamiast towarzyszenia w Twoim rozwoju, często za Ciebie przejmowano odpowiedzialność. Nie mogłeś się przez to zorientować czego tak właściwie pragniesz i jak chcesz pokierować swoim życiem. Prosty przykład z mojego dzieciństwa. Kiedy miałem kłopot, aby wykonać zadanie domowe z plastyki, prosiłem mamę o pomoc. Mama robiła rysunek za mnie a ja zamiast nauczyć się malować i nabyć poczucie kompetencji, nabrałem przekonania, że inni zrobią to lepiej. Osoby, które podają Ci wszystko gotowe na talerzu są przekonane, że Cię uszczęśliwiają, kiedy w rzeczywistości Cię krzywdzą. Jeśli częstotliwość taki przypadków jest duża, a ranga zdarzeń poważniejsza, to łatwo o uformowanie tego błędnego przekonania.
- Nie nadaję się do życia; nigdy nie będę szczęśliwy; nic dobrego mnie już w życiu nie czeka – w domu nie było miejsca na przygotowanie Cię do stawiania czoła trudnościom życia. Żyło się bez celu, z dnia na dzień, bez większych aspiracji i marzeń. Była za to codzienna walka o przetrwanie, np. skutków choroby alkoholowej kogoś z najbliższych. Słyszałeś często narrację, że to inni są winni za nasze niepowodzenia i nie da się z tym już nic zrobić. Nauczyłeś się, że nie można inaczej i uwierzyłeś w kłamstwo, że nie masz żadnego wypływu na zmianę swojego życia.
Kiedy będziesz wiedział, że skutecznie wybudowałeś sobie wewnętrzne więzienie? Oznajmi Ci to poczucie winy, które się pojawi, kiedykolwiek będziesz chciał zaspokoić swe potrzeby. Oto cała instrukcja. Na koniec życzę Ci z całego serca niepowodzenia w realizacji tego projektu.
Jeśli uważasz ten wpis za wartościowy udostępnij go innym, pozostaw swój komentarz albo po prostu „polub mnie”na moim fanpage
Prawda o nas często jest bolesna, jednak poznanie jej konieczne, by odzyskać wolność. Byle tylko nie zatrzymać się na przeglądaniu bolesnych doświadczeń i segregowaniu zranień, bo „ku wolności wyswobodził nas Chrystus”(Ga 5,1). On sam jeden ma moc wyswobodzić człowieka z bolesnej przeszłości. Tylko Ten, który wziął na siebie całe to zło i śmierć i pokonał je mocą miłości, może przywrócić pełnię życia. „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię” (Mt 11,28)