Z odwagą do sieci

„Dlaczego Pan się zdecydował zrezygnować z kapłaństwa po tylu latach?” – to nieodmiennie pojawiające się w moim przypadku pytanie na każdej rozmowie kwalifikacyjnej, a kilka ich już przeszedłem. Było tak, kiedy po opuszczeniu murów klasztornych pojawiłem się na stacji benzynowej BP. Podobnie było z prezes fundacji pomagającej chorym dzieciom. Zapytał o to również mężczyzna rekrutujący mnie do pracy na ochronie oraz manager Aparthotelu we Wrocławiu. Z pewnością Ty również zadałbyś to pytanie będąc na miejscu rekrutera. Mogę Cię uspokoić, że odpowiedź odnajdziesz, czytając kolejne wpisy tego bloga.


Pandemia i jej skutki w moim życiu


Moja ostatnia praca w hotelu na recepcji dawała mi poczucie pewnej stabilizacji. Spotkałem tam też osoby, z którymi naprawdę miło się współpracowało. Pandemia jednak zamknęła drzwi hotelu i znów musiałem myśleć o nowym zajęciu. Takie niespodziewane ciosy od życia mogą być jednak szansą na rozwój. Wydarzenie, które zatrzymuje nagle pęd naszego życia i pozwala na nowo ustalić priorytety i przeorientować się w życiu. To był moment kiedy powróciło pytanie: „Co ja tak właściwie chcę robić w życiu?”, „Co jest dla mnie ważne?”. Odżyły moje dawne marzenia o tym, żeby robić to, co kocham i w czym czuję się najlepiej. Zapragnąłem sięgnąć w głąb siebie i uwolnić swe zasoby. Przypomniało mi się spotkanie z pewnym coachem, które odbyło się ponad rok temu. Efektem tamtego spotkania były zapiski konkretnych marzeń i celów oraz potężny zastrzyk motywacji. Otworzyłem więc teczkę z zapiskami i natrafiłem na kartkę z odpowiedzią na pytanie „co chcę robić”. Widniały tam 3 punkty: pisać książki i wiersze, robić reportaże, podróżować. Okres kwarantanny sprzyjał temu, żeby zająć się pierwszym punktem. Pisanie zacząłem od wierszy a potem zrealizowałem swoje założenie sprzed roku, że napiszę sztukę teatralną o Dorosłym Dziecku Alkoholika. Motywem napisania tej sztuki było pragnienie, aby w sposób artystyczny przybliżyć społeczeństwu wewnętrzny świat Dorosłego Dziecka i jego postrzeganie świata zewnętrznego, aby pomóc zrozumieć przyczyny jego dysfunkcyjnego myślenia i zachowania. Myśl o założeniu bloga chodziła za mną już od dawna, ale w ostatnim czasie coraz głośniej dobijała się do mojej świadomości. Decyzja, żeby w to wejść, nie była łatwa. Zazwyczaj, kiedy chcę podjąć jakaś zmianę w życiu i wyjść z tzw. strefy komfortu, pojawia się lęk. Jak przypuszczam, Ty masz podobnie. Mój mózg zaatakowała wtedy seria wątpliwości ubrana w pytania. Czy to nie będzie kolejną porażką w moim życiu? Czy dam radę być systematyczny? Czy nie stracę niepotrzebnie zainwestowanych pieniędzy? Czy dam sobie radę z ewentualnym hejtem i krytyką? Jak widzisz pozytywna zmiana w życiu i kreatywność rodzą się w bólach. Ja jednak zrozumiałem, że nie przekonam się nigdy, czy było warto, jeśli poddam się od razu i zrezygnuję.

Data publikacji bloga – Dlaczego 17 czerwca?


Ta data to nie przypadek. Dokładnie 20 lat temu po raz pierwszy wygłosiłem publicznie swoje pierwsze kazanie przed współbraćmi w klasztornej kaplicy. Tak, może teraz zrobisz wielkie oczy, ale… byłem jeszcze do niedawna księdzem i zakonnikiem. Trochę więcej na ten temat znajdziesz w zakładce: o mnie. Piszę o tym ponieważ jestem przekonany, że jest to mój potencjał, którego nie można pominąć. Wybierając te datę – było wiele innych opcji – chcę zasygnalizować podobieństwo uruchomienia bloga do wygłoszenia pierwszego kazania. Obie sytuacje są wyjściem z cienia, wyjściem z szeregu i pojawieniem się w przestrzeni publicznej. Są formą wyrażenia siebie, swoich przekonań, z małą różnicą, że blog realizuje się wyłącznie w przestrzeni wirtualnej. Wtedy, 20 lat temu w moim pierwszym kazaniu użyłem, dla wzbogacenia treści, obrazu Ecce homo, namalowanego przez św. Alberta Chmielowskiego. Poniżej umieszczam zdjęcie wspomnianego obrazu.

Namalowała go na moje zamówienie była siostra zakonna, której pomagałem podnieść się z kryzysu po opuszczeniu zakonu. Obraz ten towarzyszy mi już od 11 lat, niezależnie od aktualnego miejsca pobytu. Wybór tej daty to również sygnał, że pomimo zakończenia posługi kapłańskiej, nie zakończyła się moja relacja z Jezusem. Ta relacja ciągle trwa, dojrzewa i przekształca się zgodnie z dynamiką dążenia do tego, co prawdziwe i porzucania fałszywego obrazu Boga, ale to już temat na kolejny wpis.


Czy na pewno porażka?


Jezus na tym obrazie nie wygląda jak człowiek sukcesu. Kojarzy się raczej z kimś, kto został sponiewierany i pobity, z kimś, kto jest przegrany, kto stracił swą godność. To moment, w którym został całkowicie odrzucony przez swoich rodaków. Oto człowiek wykluczony, odsunięty poza margines społeczeństwa. Pierwsza myśl jaka się nasuwa, gdy patrzę na ten obraz, to „porażka”.
Kiedy odszedłem z kapłaństwa i zakonu, znalazłem się nagle w jakże odmiennych realiach, w których z trudem się poruszałem. Mocno dotarło do mnie, że brakuje mi wielu umiejętności potrzebnych do skutecznego zafunkcjonowania w nowej rzeczywistości. Dopadło mnie poczucie bycia poza marginesem społeczeństwa. Narzucała mi się nieprzyjemna myśl, że moje życie jest porażką. Gdybym się poddał tej myśli, nigdy nie dotarłbym do tego punktu, gdzie jestem teraz. Przyznaję, że uruchomienie tego bloga to dla mnie spore osiągnięcie. Mam nadzieję, że to skromny początek czegoś wielkiego. Dlatego tak ważne jest, żeby monitorować swoje myśli i badać, jakie interpretacje rzeczywistości Ci one podsuwają, a następnie wybierać te, które inspirują Cię do osiągania Twoich celów. Jezus był pewny, że do Niego należy ostatnie słowo i że zwycięży. Dla Niego, po ludzku pojmowana porażka była tylko koniecznym etapem na drodze do zwycięstwa.

Nie wiem kim jesteś i jaka jest twoja aktualna sytuacja życiowa. Czy wierzysz w Boga czy nie. Może właśnie teraz jesteś w emocjonalnej, czarnej dziurze i myślisz, że twoje życie to jedna wielka klęska i nic już dobrego cię w nim nie spotka. Wierz mi miałem takie chwile. Bądź pewien, że to konieczny etap na Twojej drodze do zwycięstwa. To jaki kształt ono przybierze, zależy wyłącznie od ciebie. Z pewnością pytasz samego siebie: „Tak, ale jak to zrobić?”. Nie jesteś odosobniony z tym pytaniem. Wiele osób przed Tobą już sobie je zadawało i ja również. Jeśli nie masz wokół siebie mentorów, którzy mogliby Ci towarzyszyć na drodze przemiany wewnętrznej, to polecam Ci odnaleźć ich w internecie. W sieci jest mnóstwo osób, które mogą dla Ciebie stać się mentorami, przekazującymi Ci darmowo ogromne pokłady wartościowych treści. Sam szukałem inspiracji w sieci i trafiłem na filmik Tomka Micherdy z bloga „Od kelnera do milionera” , a potem do bloga Michała Szafrańskiego „Jak oszczędzać pieniądze”. Ci dwaj faceci dali mi prawdziwego „kopa” do działania.

Śledź moje postępy i inspiruj się


Dziękuję Ci, że zaglądnąłeś na mojego bloga i dotrwałeś aż do tego miejsca z czytaniem. Jesteś tu mile widzianym gościem. Chcę, aby każdy znalazł tu swoje miejsce niezależnie od religii czy światopoglądu jakie wyznaje. Osobiście, niezłomnie wierzę w to, że to co nas łączy, jest istotniejsze od naszych różnic.

Wspólną przestrzenią, gdzie możemy się wszyscy spotkać, jest nasze człowieczeństwo.

Nie mogę tego, co jest we mnie zatrzymywać dla siebie. Chcę w tej właśnie formie dzielić się z Tobą tym, co jest we mnie żywe i wartościowe. Chcę podzielić się swoim życiem. Wszystkimi jego meandrami. Kiedy piszę te słowa to wzruszam się bardzo, gdyż na moich oczach realizuje się moje skryte marzenie – mieć swą przestrzeń, gdzie będę mógł w pełni wyrazić siebie z tym, co czuję i czego pragnę, gdzie będę mógł rozwijać swą kreatywność oraz dodawać Ci odwagi do zmierzenia się z napotykanymi trudnościami. Chcę, abyś śledząc tego bloga znalazł inspirację i motywację do odkrywania swych zasobów, uwalniania swego potencjału i uczynienia swego życia bardziej satysfakcjonującym. Chcę oprzeć publikowane na blogu treści o nabytą przez lata wiedzę i osobiste doświadczenie. W kolejnych wpisach zabierzesz coś dla siebie z szeroko rozumianego rozwoju osobistego, duchowości, motywacji, relacji międzyludzkich.

Ernest Hemingway pisał, że „Nikt z nas nie jest samotną wyspą”. Potrzebujemy siebie nawzajem i jesteśmy połączeni ze sobą więzami przeróżnych zależności.

Dlatego tak bardzo ważne jest, abyśmy wspierali się nawzajem, dążąc ku pełni człowieczeństwa i do zmiany oblicza tego świata na bardziej ludzkie. Sam potrzebuję twojego wsparcia i pozytywnego feedbacku, abym z większa energią i determinacją angażował się w proces własnego rozwoju osobistego i uwalniania swych zasobów. Możesz dodać mi odwagi do kontynuowania tego dzieła przez skomentowanie wpisu czy kontakt ze mną.


Przesłanie końcowe


Na koniec chcę Cię pozostawić z pewnym przesłaniem. Michał Szafrański w swojej książce „Zaufanie czyli waluta przyszłości” napisał zdanie, które osobiście mnie poruszyło i może bezpiecznie stać się dla mnie zasadą organizującą moje działania we wszelkich międzyludzkich interakcjach, włączając w to moje blogowanie. Brzmi ono następująco:


„Najpierw zaufaj sobie, potem zaufaj innym a dopiero potem ludzie zaufają Tobie”.


Jednakże pozwolę sobie dodać kilka słów na początku tej zasady, które dla mnie osobiście czynią ją pełniejszą i bliższą do zastosowania.


„Bóg zaufał Tobie, dlatego zaufaj sobie, potem zaufaj innym a dopiero potem ludzie zaufają Tobie”


Jestem ciekawy czy również dla Ciebie, któraś z tych zasad mogłaby się stać mottem przewodnim twych działań.

Jeśli uważasz ten wpis za wartościowy udostępnij go innym, pozostaw swój komentarz albo po prostu „polub mnie”

10 komentarz do “Z odwagą do sieci

  1. Pięknie się zapowiada? gratuluję odwagi i tego zaufania sobie…ufam że czekają Cię same sukcesy! Wspieram mocno! Pozdrawiam serdecznie! Powodzenia☺

  2. Niesamowity artykuł. Czytałem z wielkim zaciekawieniem, bardzo daje do myślenia i inspiruje.
    Czekam z niecierpliwością na kolejne

  3. Przeczytałam cały blog. Pięknie piszesz. Wysyłam Tobie motywację do dalszego pisania 🙂

    • Cieszę się, że znajdujesz inspirację, czytając moje wpisy. Dziękuję za komentarz 🙂

  4. Piotrze jestem pod wielkim wrażeniem twojej twórczości ?
    Przeczytałam calego bloga ? w wielu kwestiach zgadzam się z Tobą .Dochodząc do końca strony w której zamieściłeś swoją sztukę byłam zawiedziona ,że odkryłeś tylko tyle (ja chcę więcej).A tak na poważnie to z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg. Cieszę sie, że nasze drogi gdzieś tam się skrzyżowały .
    Pozdrawiam gorąco
    Monika

    • Witaj Moniko
      Dziękuję za komentarz i uznanie. Na razie dopracowuję sztukę i chcę dodać co najmniej jeszcze jedną scenę. Sztuka będzie później udostępniona w odpowiedniej formie.
      Pozdrawiam, Piotr

      • Ja również proszę o więcej sztuki i ogólnie twórczości. Dużo, dużo więcej.

Możliwość komentowania została wyłączona.