Twórczość literacka

Niniejszy tekst jest własnością intelektualną autora. W celu jego wykorzystania należy się z nim skontaktować.

Piotr Ferfecki
“Drugie dno”
Sztuka teatralna o Dorosłym Dziecku Alkoholika

Osoby:

Maja
Mama
Tata
Babcia
Robert
Czarnowidz
Dręczyciel
Krytykant
Agnieszka
Anna
Grzegorz
Klient
Kasjerka
Kelner
Goście kawiarni

Akt I

Scena I

Maja leży na łóżku na środku sceny. Dzwoni budzik. Maja się przeciąga, odchyla część kołdry i zabiera się do wstania. W głębi sceny zlew z brudnymi naczyniami, szafa, duże lustro, stół i dwa krzesła. Tu i ówdzie porozrzucane ubrania. Dręczyciel i Czarnowidz ubrani na czarno w obcisłe stroje jak łyżwiarze – widać tylko ich twarze.  Krytykant ubrany w strój prokuratora.

Czarnowidz
(wychyla się zza łóżka powoli opierając się przedramionami na oparciu, patrzy w stronę widowni)
Boże, znów rano. Jak przeżyć ten dzień? Nigdzie nie wychodzę.

Dręczyciel
(turla się spod łóżka i siada na krześle obok łóżka Mai przodem do sceny)
Wszyscy cieszą się życiem a ja? Po co jestem na tym świecie? Chcę zniknąć. Tak zniknąć, żeby nikt o mnie nie wiedział. Wystrzelić się w kosmos albo wyjechać do dziczy.

Czarnowidz
Nienawidzę tej pracy. Na pewno mnie wywalą…

Maja zwleka się ociężale z łóżka, podchodzi do dużego lustra, poprawia włosy i przygląda się sobie. Jest załamana swoim wyglądem. Zza lustra wygląda Krytykant.

Krytykant
Boooże, ale maszkara. Te wory pod oczami. Niedobrze się robi.

Dręczyciel
Nie umiem się malować. A każda umie.

Krytykant
Pokażesz się tak ludziom? Żenada. Dosłownie dno.

Czarnowidz
Zostanę sama.

Krytykant
Z taką twarzą?
(Maja wraca do łóżka)
I kładę się znów, debilka.

Czarnowidz
Nie mam siły. Będą mi się trzęsły ręce. To nie jest normalne.
(Maja patrzy na zegarek)

Dręczyciel
Znów durna się spóźnię.  Będą patrzeć jak na idiotkę.

Czarnowidz
Grzegorz mnie opierdzieli przy dziewczynach. Będę spalona.

Maja wyskakuje z łóżka i podbiega do szafy. Otwiera ją i szybkimi ruchami przesuwa wieszaki z ubraniami, gorączkowo je przymierzając.

Krytykant
I co ja włożę? Tłusta jak świnia.

Dręczyciel
Mam dość. Chcę umrzeć.

Maja zaczyna coraz bardziej płakać, bezwładnie wpada do środka szafy ściągając ubrania na siebie. Po chwili wygrzebuje się spod ubrań i na klęczkach podchodzi do stołu. Bierze kilka tabletek i łyka, powoli się uspokaja, wkłada na siebie pierwsze lepsze ubranie i wychodzi.

Scena II

Biuro firmowe. Trzy stanowiska pracy przy komputerach. Przy dwóch siedzą już dwie kobiety – Agnieszka i Anna. Jedno jest wolne. W tle regały z segregatorami. Do biura wchodzi Maja a za nią Dręczyciel.

Dręczyciel
Nawet na czas nie przyjdę.

Maja
(podchodzi do wolnego miejsca przy trzecim stoliku)

Cześć wam.

Anna
(po chwili ciszy z wyrzutem w głosie)
Aaa… cześć, cześć.

Agnieszka
Maja, co tak późno? Jest masa faktur do wpisania i podsumowanie miesiąca. Tylko nie mów mi, że znów miałaś jakąś chandrę.

Krytykant
(siedzi w pobliżu biurka Mai)
Nie nadajesz się. Zero kompetencji.

Dręczyciel
Wykorzystujesz je. Leń śmierdzący.

Maja
Przepraszam, ale nie ogarniam ostatnio.

Anna
Ostatnio? Ty ciągle nie ogarniasz. Grzegorz już był i pytał, czemu cię jeszcze nie ma.

Agnieszka

Będziesz mogła się zrehabilitować. Trzeba oddzwonić do klienta w sprawie reklamacji szafy rozsuwanej. Tu masz telefon.

Czarnowidz
Co ja mu powiem? Pomylę coś.

Maja
(bierze z niechęcią telefon komórkowy z rąk Anny)
No dobra.

Krytykant
Nie umiem powiedzieć „nie”. Oferma.

Agnieszka
To jest ta reklamacja. Poniżej masz cały opis sprawy. Należy mu wyjaśnić wszystko zgodnie z procedurami.

Czarnowidz
Będę się jąkać. Pomyśli, że z upośledzoną gada.

Dręczyciel
Coś powiem nie tak. One to zrobią lepiej.

Maja
(przelękniona)
Może… weźcie to któraś.

Anna
Dasz radę, to żadna filozofia. Jak będziesz potrzebować pomocy w czymś to powiedz.

Dręczyciel
Jak zapytam to pomyślą, że się nie znam.

Maja
Nie będzie takiej potrzeby.

Do biura wchodzi szef – Grzegorz

Dręczyciel
Bądź miła. Uśmiechaj się.

Grzegorz
Witam panie. Pani Maju, to już kolejne pani spóźnienie do pracy. To zaczyna mnie wkurzać. W czym problem?

Czarnowidz
Zaraz będę beczeć. Chcę uciec. Schować się.

Maja
(odwraca na moment głowę w stronę drzwi, unika kontaktu wzrokowego)
Przepraszam, ale źle się poczułam rano i nie wiedziałam czy….

Krytykant
Tłumaczę się. Głupia baba.

Grzegorz
(przerywa Mai z irytacją w głosie)
A co pani myśli, że ja to mało razy się źle poczułem, a mimo to przychodzę do pracy na czas. Zobowiązała się pani do przestrzegania zasad pracy. Czy muszę to pani tłumaczyć jak dziecku? Wszyscy tu są przecież dorośli i odpowiedzialni. Dociera to do pani?

Maja milczy z miną winowajcy, mocno ściska poręcz krzesła i jest bliska płaczu.

Krytykant
I stoję jak głupia. Słowa nie wykrztuszę.

Czarnowidz
Nie nadaję się.

Grzegorz
Niech pani siada. Proszę mi znaleźć plik związany z dotacjami z Urzędu Miasta. Niech pani mi to wrzuci na tego pendrive`a. Zaraz wychodzę coś załatwić do urzędu.

Czarnowidz
Zobaczą, że mi drżą ręce.

Dręczyciel
Dlaczego się tak pocę?

Krytykant
Nienormalna.

Maja
Dobrze.

Cała zesztywniała i spięta bierze pendrive od Grzegorza. Drżą jej ręce i nie może trafić do wejścia USB. Grzegorz obserwuje z tyłu jej działania. W końcu wkłada pendrive, ale ma problem z odszukaniem właściwego pliku w komputerze.

(drżącym głosem)
Dziwne. Przecież miałam go tu w dokumentach.

Grzegorz
Niechże się pani z tym pośpieszy. Muszę zaraz wyjść.

Czarnowidz
Nie dam rady.

Dręczyciel
Poczują pot.

Krytykant
Śmierdziel. Nie myje się. Najprostszej rzeczy nie umie zrobić.

Maja
Mam. Plik jest na pendrive.

Wyjmuje pendrive i podaje Grzegorzowi. Grzegorz zabiera go i szybko wychodzi. Maja spocona i zdenerwowana.

Czarnowidz
Zemdleję i zrobię zamieszenie.

Maja
Muszę wyjść do toalety. Zaraz wracam.

Maja chwiejnym krokiem wychodzi do toalety, a Anna i Agnieszka spoglądają na siebie kiwając znacząco głowami. W toalecie np. za parawanem, Maja przechadza się chwilę tam i z powrotem. Podchodzi do umywalki, opiera się o nią i patrzy do lustra.

Dręczyciel
Głupiego pendrive`a nie potrafię włożyć? Jak ja chcę żyć?

Krytykant
Dziecko z podstawówki sobie lepiej radzi.

Czarnowidz
Nie wytrzymam. Nigdzie się nie odnajdę. Skończę w przytułku.

Po chwili kilkukrotnie myje sobie twarz i wraca do biura. Bierze do ręki telefon i zamierza dzwonić, po czym odkłada i zabiera się za przeglądanie papierów i wpisywanie czegoś do komputera.

Czarnowidz
Nie mam siły. Zadzwonię później.

Dręczyciel
Będę mu przeszkadzać na pewno. Może sam zadzwoni.

Krytykant
Zadzwonić nie umiem. Chore.

Anna
Nie zapomnij o tym telefonie.

Maja
Tak, wiem, wiem.

(po chwili dzwoni i zaczyna rozmawiać z klientem lekko drżącym głosem)

Dzień dobry. Musimy pana poinformować, że pana reklamacja nie spełnia żądanych wymagań i jest odrzucona… Tak, proszę dokładnie przejrzeć jeszcze zasady reklamacji. Chodzi o pkt 6. czyli zawinione przez nabywcę uszkodzenia mechaniczne…. Oczywiście, może się pan odwołać do 14 dni drogą mailową lub osobiście jak pan woli. Do widzenia.

Agnieszka
Nieźle sobie poradziłaś. Brawo ty!

Dręczyciel
Tylko tak mówi, ale na pewno tak nie myśli.

Maja
Każdy tak potrafi. Jestem wypompowana po tej rozmowie.

Anna
Zawsze możesz zmienić pracę, jak ci nie odpowiada. Jest dużo fajnych ofert w necie.

Czarnowidz
Zauważyły, że się stresuję. Chcą się mnie pozbyć.

Krytykant
Jestem ciężarem.

Maja
Czy ja wiem czy fajnych. To nie takie proste…

Agnieszka
Eee tam proste, proste. Z twoim wykształceniem i doświadczeniem w pracy to o wiele prostsze niż dla nas. Będąc na twoim miejscu już dawno bym odeszła stąd.

Maja
Serio? Naprawdę tak myślisz? Ja się już tak przyzwyczaiłam do tego miejsca, że nawet nie biorę pod uwagę takiej opcji.

Krytykant
Ja? W innym miejscu?

Czarnowidz
Nie poradzisz sobie. Stres cię zje.

Maja
(ze zdenerwowaniem w głosie)
Muszę zająć się fakturami. Pogadamy potem.

Anna
Jak zwykle. Jak Ci uświadamiamy inne opcje życiowe to ty nagle kończysz rozmowę i stajesz się gorliwą pracownicą. He he.
(śmieje się życzliwie z Mai)

Agnieszka
(śmieje się)
No właśnie, też to zauważyłam.

Dręczyciel
Jesteś w pracy. Tu się nie żartuje.

Maja
Zejdźcie już ze mnie, dobra? Lepiej się zajmijcie swoją pracą.

Anna
O matko. Coś taka poważna?

Agnieszka
Wyluzuj się trochę kobito, bo się wykończysz.

Dręczyciel
Zepsułam im humor.

Krytykant
Chamsko im odpowiedziałam.

Maja
Przepraszam. Mam kiepski dzień.

Agnieszka
Nie przejmuj się. Każdy czasem ma.

Czarnowidz
Na pewno są złe na mnie. Nie będą się odzywać.

Dręczyciel
Jak zapytam to pomyślą, że jestem dziwna.

Krytykant
Nienawidzę się.

Maja jest smutna. Wszystkie kobiety przez dłuższą chwilę oddają się pracy. Po chwili Maja wstaje i zabiera się do wyjścia.

Maja
Na mnie już czas. Jeszcze muszę zrobić zakupy po drodze. Cześć wam.
(zabiera swoje rzeczy i wychodzi)

Anna
Trzymaj się.

Agnieszka
Cześć Maja.

Światła gasną, kurtyna.

Scena III

Sklep spożywczy. Kilka regałów z towarami. Z boku kasa. Kasjerka układa towar przy niej i czeka na klientów. W sklepie krząta się dwóch. Wchodzi Maja, aby zrobić zakupy. W sklepie są ukryci Krytykant, Czarnowidz i Dręczyciel.

Maja
(wchodząc do sklepu)
Dzień dobry.

Kasjerka
Dzień dobry.

Maja bierze koszyk na zakupy.

Dręczyciel
Marnuję czas. Przez Internet się kupuje.

Czarnowidz
Kolejka będzie. Zdenerwuję się.

Krytykant
Jak ja wyglądam. W takich rzeczach do sklepu?

Maja podchodzi do regału z produktami. Bierze coś, ogląda nerwowo, potem odkłada, następnie znów bierze. Jest spięta.

Krytykant
Wszyscy się cieszą zakupami. A ja?

Dręczyciel
Pół godziny się zastanawiam. Inni już dawno kupili.

Maja wrzuca szybko dwa produkty do koszyka i podchodzi prędko do innego regału.

Czarnowidz
To nie! Kasy zabraknie.

Dręczyciel
Trzeba tanie kupować a nie łazić i pożyczać.

Maja wkłada najtańszy produkt do koszyka i podchodzi do kasy. Jeden klient już jest obsługiwany przy kasie. Stoi za nim, a za Mają ustawia się drugi klient – Robert. Klient przed Mają ma dużo zakupów i korzysta z innych usług. Maja się niecierpliwi i stresuje sytuacją. Klient pogwizduje sobie wesoło, jest ubrany w dres. Na szyi łańcuch. Na głowie bejsbolówka nałożona daszkiem do tyłu.

Kasjerka
To będzie razem 123,76. Kartą czy gotówką?

Klient
Jeszcze doładowanko do Play`a za 50. Kartą będzie.

Kasjerka podaje klientowi kwit z doładowaniem. Maja kładzie swoje produkty na taśmie kasy. Klient płaci kartą i wkłada zakupy do wózka i wychodzi.

Dręczyciel
Jaki wyluzowany. W ogóle się nie spocił.

Krytykant
Nie powinnam się pocić. Coś ze mną nie tak.

Czarnowidz
Ten z tyłu na pewno się gapi i dziwi, że się spociłam.

Kasjerka kasuje produkty Mai. Robert kładzie w tym czasie na taśmie butelkę mineralnej.

Kasjerka
25,40. Kartą czy gotówką?

Maja
Gotówką.
(wyjmuje portfel, chce zapłacić drobnymi, przechyla portfel i w tym czasie drobne wysypują się na podłogę)

Krytykant
Głupia cipa. Zawsze coś spieprzę.

Maja schyla się i zaczyna zbierać drobne z podłogi.

Maja
Przepraszam, już płacę.

Kasjerka
Spokojnie, ja poczekam. Nie pali się.

Robert
(podchodzi do Mai i schyla się)
Czy mogę pani pomóc?

Maja odwraca twarz w kierunku Roberta. Jest skrępowana i zakłopotana. Ich spojrzenia spotykają się ze sobą

Krytykant
Inni muszą jej pomagać. Fujara.

Maja nie wie, co zrobić. Waha się, jak odpowiedzieć. Robert rozpoznaje twarz Mai – swojej koleżanki ze szkoły podstawowej.

Robert
Maja? Pamiętasz mnie?

Maja
Jakoś nie przypominam sobie.
(po chwili)
Chyba już kojarzę. Robert? Razem chodziliśmy do klasy, prawda?

Robert
Tak to ja. Pozbierajmy szybko te pieniądze. Dawno cię nie widziałem. Zapłać i zaczekaj na mnie proszę. Masz chwilę? Zapłacę zaraz i pogadamy, okej?

Dręczyciel
Brzydka jestem. Chcę się schować. Nawet nie zauważy.

Maja
(podając gotówkę kasjerce)
Dobrze, zaczekam.

Robert
Super.

Kasjerka
Są jeszcze prawdziwi faceci na tym świecie.
(mrugając z uśmiechem do Mai)
2,50 za wodę będzie.

Robert
Proszę.
(podaje pieniądze)
Do widzenia.

Kasjerka
Do widzenia.

Maja i Robert wychodzą razem ze sklepu, zaczynając rozmowę.

Maja
Dzięki ci Robert za pomoc. Jestem gapa. Często mi się przydarzają jakieś głupie sytuacje przy ludziach.

Robert
Nie musisz się tłumaczyć. Miło mi było ci pomóc. Zawsze można popatrzeć na daną sytuację z dobrej strony. Dzięki temu mogliśmy się spotkać. Inaczej nie zwróciłbym uwagi. Ale powiedz mi, co ty teraz robisz? Czym się w ogóle zajmujesz?

Krytykant
(ze zdziwieniem w głosie)
Rozmawia… ze mną?

Maja
Raczej nic ciekawego. Pracuję w biurze w fabryce mebli. A ty?

Robert
To oboje mamy do czynienia z papierami, choć ty trochę więcej na pewno. Ja aktualnie na recepcji w hotelu. Właśnie wyskoczyłem na chwilę z pracy, żeby sobie kupić wodę. Jestem ciekawy, jak ci się układa. Czy możesz mi dać swój numer? Spotkalibyśmy się na kawie i powspominali trochę stare dzieje.

Maja
Numer? Nie wiem, czy to dobry pomysł…
(po chwili namysłu)
No dobrze. 519509567. Choć szczerze to niezbyt miło wspominam ostatnie klasy podstawówki. A kiedy byśmy się spotkali?

Robert
Dzięki. Puściłem ci sygnał. Może w tę sobotę o 16? Pracujesz czy masz wolne? Znam przytulną kawiarnię nieopodal rynku. Spotkajmy się koło fontanny naprzeciwko Urzędu Miasta i potem pójdziemy do niej.

Maja
Brzmi zachęcająco. Zapiszę sobie przypomnienie, bo jestem zapominalska.

Robert
Super. To jesteśmy umówieni. Ja wracam do pracy. Trzymaj się.
(odwraca się i odchodzi)

Maja
Cześć. Miłej pracy ci życzę.

Krytykant
Naiwna.

Czarnowidz
Nie przyjdzie. Udaje. Wyjdę na idiotkę.

Robert
(odwraca się i idzie chwilę tyłem, potem znów się odwraca)
Dzięki, dzięki.

Światła gasną, kurtyna

Akt II

Scena I

Na środku sceny stół okrągły z obrusem i trzy krzesła. Na stole rozrzucone kredki i kilka kartek. Z jednej strony sceny fotel i stolik ze starym typem telewizora. Z drugiej strony pościelone łóżko, szafa i komoda, na niej zegar z otwieranymi drzwiczkami z tyłu. Z tyłu sceny wielki biały ekran lub parawan, umożliwiający teatr cieni. Za ekranem kuchnia. Na ekranie cienie umieszczonych poza nim: stołu i dwóch krzeseł, przybornika z przyprawami i talerzy.

Mama
(nerwowo)
Maja pomóż mi! Tata może zaraz wrócić. Zapomniałam schować pieniądze. Będzie mi grzebał w portfelu. Weź. Tu. W zagłębieniu fotela. Ja schowam w zegarze.

Maja
(dorosła aktorka z pierwszego aktu, ubrana w strój dziewczynki, włosy zaplecione w warkoczyki)
Mamo, ale po co?

Mama
Jak to, nie wiesz po co? A jeść chcesz i jeansy nowe też chcesz mieć. A myślisz, że skąd ja wezmę pieniądze, jak on przyjdzie narąbany i wszystko mi zabierze z portfela. Ty nie pójdziesz do Nowakowej pożyczać na chleb, tylko ja.
(podchodzi do Mai i przytula ją)
Musimy się trzymać razem córciu, bo zginiemy.

Maja
(odsuwa się i wkłada banknoty do zagłębienia fotela)
Dobrze mamusiu.

Na scenę wchodzi babcia w jednej ręce trzyma łyżeczkę i krople walerianowe, a w drugiej różaniec.

Babcia
Nie ma go jeszcze?

Mama
Nie ma.

Babcia
Skaranie boskie. Nerwy przy nim stracę. Walerianę chcesz?
(kropi sobie na łyżeczkę kilka kropel i połyka)

Mama
Nie. Może potem. Wzięłam pół tabletki relanium.

Babcia
Którego dzisiaj?

Mama
Pierwszego. Matko, wyleciało mi z głowy, że dziś wypłata. Na pewno siedzi w tej gospodzie na rogu i stawia koleżkom.

Babcia
To wyślij Maję, żeby po niego poszła. Inaczej wróci rano bez grosza przy duszy.

Mama
Maju, chodź, ubierz się kochanie. Trzeba pójść zobaczyć, czy tatuś jest w gospodzie na rogu. Jak będzie, to powiedz mu, że mamusia czeka na niego z obiadem i żeby wracał z tobą. Masz tu 3 zł. Kup sobie oranżadę.

Maja
(ubierając się, zaczyna płakać)
Czemu ja? Nie chcę tam iść.

Babcia
Zrób to dla mamy. Mamusia bardzo Cię kocha.

Mama
Kochanie, proszę.

Mama otwiera drzwi. Potem głaszcze Maję po głowie i jedną ręką dotykając pleców odwróconej Mai, lekko popycha ją w stronę drzwi. Maja milczy, odwraca się przodem do mamy, a potem przechodzi przez drzwi bokiem, patrząc z błagalnym wzrokiem na kobiety.

Dzielna jesteś.

Mama zamyka drzwi.

Babcia
Dobrze, że jest Maja. Gdyby któraś z nas poszła, to by zrobił piekło w gospodzie i wstydu byśmy się najadły.

Mama
Tak, dobrze, że ją mam. Inaczej bym zwariowała. Jak wrócą to mu dam obiad. Jak zje to może pójdzie spać od razu i będzie spokój. Tylko potem to budzenie go na nockę.

Babcia
Myślałam, że dobrze wychowałam syna. Teraz się użerać z nim trzeba.

Mama
Już nie wiem, co mam robić.

Babcia
A co zrobisz? Nie ma wyjścia. Trzeba przyjąć ten krzyż. Pan Bóg Ci to wynagrodzi. Masz na jedzenie?

Mama
Mam. Ale jak wraca naprany to muszę chować pieniądze w różnych zakamarkach, bo przepije.

Babcia
U wielu jest podobnie albo gorzej. Choćby u Brzozowskich. Sumienia nie mają. Dzieci biegają obdarte po podwórku. Jak ich widzę, to im zawsze coś tam podrzucę do jedzenia. Mówią, że Brzozowski leje swoją starą. Zresztą sama ją widziałam, jak w przeciwsłonecznych okularach chodziła, a słońca wcale nie było. Dobrze, że u nas czegoś takiego nie ma.

Mama
Też ją widziałam kilka razy. Raz w sklepie ją zagadałam, czy u niej wszystko w porządku, ale rzuciła tylko coś zdawkowo i prędko czmychnęła ze sklepu. Żal mi jej strasznie. Chciałabym jej jakoś pomóc, ale nie wiem jak.

Babcia
Ty się w to, moja droga, nie mieszaj. Z tej ich wojny domowej i ciebie jakiś odłamek trafi. Gdyby chodzili do kościoła, to by nie było u nich takiego dziadostwa. Widziałaś, żeby księdza po kolędzie przyjmowali? Bo ja nigdy. Do pierwszej komunii się uczyłam przecież prawd wiary. Zaraz, poczekaj, mam tu książeczkę nawet.
(wyjmuje z kieszeni pożółkły i zniszczony modlitewnik z I Komunii)
Ooo jest:
(czyta)
„Bóg jest sprawiedliwy i za dobre wynagradza, a za złe karze”.

Mama
To Bóg karze Brzozowską? Za to, że do kościoła nie chodzi i księdza nie przyjmuje po kolędzie? To mnie też karze, ale my przecież księdza przyjmujemy i do kościoła chodzimy. Widocznie zła jestem.

Babcia
Gadanie tu nic nie pomoże. Trzeba wziąć za różaniec i prosić Boga, żeby się wreszcie opamiętali i za naszego Andrzeja, żeby już wódki nie pił. „Bez Boga ani do proga”. Chodź, pomodlimy się dziesiątkiem, żeby Maja z nim prędko wróciła.

Wspólnie klękają do modlitwy i zaczynają dziesiątek. Po trzecim ‘Zdrowaś’ słychać chrzęst przekręcającego się klucza w zamku. Przerywają modlitwę, wstając z klęczek w popłochu.

Mama
To oni.

Babcia
Później dokończymy. Idź, daj mu obiad, to może nie będzie wrzeszczał. Ja idę okopać ziemniaki. Jakby coś to mnie zawołaj.

Mama
Aha, dobra.

Babcia wychodzi innymi drzwiami. Do domu wchodzą Maja z tatą. Tata mocno podchmielony.

Mama
Jesteście już. To dobrze. Chodź coś zjeść Andrzej.
(przytula Maję i zwraca się do niej szeptem)
Dziękuję Maju. Idź do pokoju się pouczyć.

Tata
(z podniesionym tonem z pijacką wymową)
Co tam szepczesz do niej?
(ze złością w głosie)
Dziecko po mnie kurwa wysyłasz do gospody?! Czyś Ty już całkiem ocipiała?!

Maja wolnym krokiem i bliska płaczu idzie do pokoju, siada przy stoliku. Zaczyna coś rysować.

Mama
Przestań Andrzej. Dziecko wystraszysz.

Tata
Jak się troszczy teraz… Ech ty… Dawaj to żarcie. Co tam masz?

Idą razem do kuchni. Za białym ekranem widać ich postaci w formie teatru cieni.

Mama
Pomidorówka jest z makaronem, mielony z kapustą i ziemniakami.

Tata
Ja pierdolę, zimne wszystko jest. Nie mogłaś kurwa podgrzać wcześniej?!

Rzuca sztućcami do zlewu. Przestraszona Maja wzdryga się na krześle.

Mama
Jak ktoś późno przychodzi, to…

Tata
(przerywa jej krzykiem i chwyta mocno dłonią jej podbródek)
Zamknij te mordę. Jeszcze jedno słowo, a pożałujesz.

Mama
(z przerażeniem i bólem)
Aaaa.

Potem wchodzi do pokoju i trzęsącymi się rękami bierze krople walerianowe, nie może nakapać na łyżeczkę. Płacze.

Maja
Pomogę Ci mamusiu. Daj to. Nie płacz.
(przytula mamę i podaje jej łyżeczkę z kroplami)

Tata
(do siebie w kuchni)
A to pizda jebana. Będzie mi rozkazywać. Cipa jedna.

Mama
Dzięki Maju. Co ja bym bez ciebie zrobiła.
(bierze od Mai łyżeczkę z walerianą, szybko łyka i mówi do Mai półszeptem)
Musisz mi pomóc zataszczyć, jak najszybciej tatę do łóżka. Im szybciej się położy tym dla nas lepiej. Idzie dziś na nockę. Trzeba go obudzić. Jak ja go budzę to jest zły i wrzeszczy na mnie, ale ty jak go obudzisz to będzie spokojny. Nie podniesie głosu na ciebie. Zrobisz to dla mnie?

Maja
Dobrze mamo. A czy możesz mi kupić nowe spodnie. Będzie wycieczka szkolna, a te już mam stare, dziurawe. I trzeba też się złożyć na wycieczkę.

Mama
(szeptem)
Jak tata pójdzie spać to przeszukam jego kieszenie. Jak znajdę to ci dam a jak nie to… coś wymyślimy. A ile potrzebujesz na tę wycieczkę. Kiedy ona jest?

Maja
Po 50 zł się składamy, a wycieczka jest za tydzień. I jeszcze na jutro na plastykę muszę przynieść rysunek „Jak spędziłam ferie zimowe”. Pomożesz mi? Bo ja nie umiem.

Mama
Zaraz tylko zobaczę czy tata już zjadł. Może zasnął.
(wychodzi do kuchni i zwraca się do Andrzeja)
Zjadłeś już? Smakowało?

Tata
(wstaje, ubiera się i chce wychodzić)
Może być.

Mama
Co ty wyprawiasz? Nigdzie nie pójdziesz.

Tata
Spieprzaj. Nie będziesz mi mówić, co mam robić.

Mama
Kumple od flaszki już czekają, co? To oni ważniejsi niż twoja rodzina? Całą wypłatę chcesz przepić? Za co ja dziecko ubiorę. Na wycieczkę potrzebuje.

Tata
Gówno cię obchodzi, co ja robię ze swoimi pieniędzmi!

Mama
Swoimi? To po jaką cholerę żeś się żenił? Dziecko toś umiał zrobić, a jak trzeba na nie łożyć to pan i władca znika – radźcie sobie sami.

Tata
(podnosi na nią rękę, ale nie uderza)
Zamknij tę mordę, bo jak ci…

Mama
Spróbuj tylko to od razu się rozwiodę.

Tata
I bardzo dobrze. Pozbędę się głupiej baby.
(zmierza do drzwi i chce wyjść, ona go zatrzymuje i nie chce wypuścić)

Mama
(zaczyna płakać)
Nie pójdziesz nigdzie.

Tata
Puszczaj no, kurwa.

Słychać odgłosy szarpaniny. Maja nie wytrzymuje i wbiega do kuchni.

Maja
Co wy robicie?!

Na jej widok rodzice przestają się szarpać. Maja wraca roztrzęsiona do pokoju.

Mama
Widzisz coś narobił.

Tata
Córuniu, kochanie. Co ci jest? Tatuś już idzie do ciebie.

Mama zostaje w kuchni zmywa naczynia i popłakuje, tata idzie do pokoju do Mai.

Tata
(kuca obok Mai siedzącej na krześle, Maja popłakuje i odwraca głowę w drugą stronę)
Nie płacz Maju. Nie chcesz rozmawiać z tatusiem? No popatrz na mnie. Nie obrażaj się. Podobno jedziesz na wycieczkę ze szkoły?

Maja
Tak, jadę.

Tata
A gdzie jedziecie?

Maja
(przestaje płakać)
Do Krakowa.

Tata
Super. To bardzo ładne miasto. Zabytkowe. Kiedyś Kraków był stolicą Polski. Wezmę cię kiedyś na wycieczkę we dwoje. Pojedziemy razem i zobaczymy inne miasta: Warszawę, Wrocław, Poznań. Cieszysz się?

Maja
Naprawdę? Zabierzesz mnie tam? Zrobimy zdjęcia i będę mogła potem pokazać koleżankom.

Tata
Oczywiście. Jak tylko dostanę 13-tkę to pojedziemy. A co to jest? Masz zadania zrobione?

Maja
To rysunek na plastykę, ale mi nie wychodzi i dostanę słabą ocenę. Na jutro mam oddać.

Tata
Przecież mama ładnie rysuje. To może ci to narysować. Marysia! Chodź tu szybko!

(matka zwleka i pozostaje w kuchni, tata po chwili z krzykiem)
No chodź tu kurwa!

(Maja wzdryga się na krześle, mama wychodzi z kuchni i pojawia się w pokoju)
Dziecku trzeba pomóc. Rysunek trzeba jej zrobić.

Mama
Cicho bądź już. Wiem, co mam robić.
(siada, bierze kartkę i zaczyna rysować)

Tata
To już dawno miałaś zrobić, a nie na ostatnią chwilę. Matka od siedmiu boleści.
(powoli zaczyna przysypiać)

Maja
Ale ładnie, dziękuję mamusiu. Na pewno dostanę piątkę za niego.

Tata
I to mi się podoba.
(zasypia z głową opartą na stole i zaczyna lekko chrapać, co przeszkadza mamie w rysowaniu)

Mama
Na szczęście zasnął. Skocz po babcię. Musimy go położyć.

Maja wychodzi i słychać jej głos w oddali. Mama przerywa rysowanie i przeszukuje delikatnie kieszenie taty. Znalezione pieniądze chowa do stanika.

Maja
Babciu, chodź do nas. Mama cię potrzebuje.

Babcia
Zaraz będę.

Mama
(wyjmuje pieniądze ze stanika i daje je Mai)
Tu masz pieniążki na wycieczkę, a ze spodniami to musimy na razie poczekać. Pokaż, gdzie masz tę dziurę. Spróbujemy ją jakoś zaszyć. Jak zdążę.

Maja
(pokazuje dziurę w spodniach)
Tu jest.

Babcia
(wchodzi do pokoju ze wzrokiem utkwionym w syna)
Co potrzebujecie? Aaa, przylazł wreszcie pijaczyna.

Mama
Przylazł, przylazł i musiałam się z nim szarpać. Niech mama mi pomoże go zaciągnąć do łóżka.

Babcia
Dobrze. To bierz go pod pachę z jednej strony, a ja z drugiej wezmę. Damy radę.

Biorą Andrzeja pod pachy. Krzesło przewraca się. Maja stoi nieruchomo i przygląda się.

Mama
(do Mai)
Nie stój jak mumia. Rusz się. Weź za nogi. Rzucimy go na łóżko.

Maja chwyta nieporadnie za nogi taty. Kobiety stękają z wysiłku i kładą Andrzeja na łóżko. Mama przykrywa go kocem.

Mama
(do Mai)
Ściągnij buty tacie, a ja ci dokończę rysunek.

Zabiera się za dokańczanie rysunku. Maja ściąga tacie buty i kładzie je pod łóżkiem.

Babcia
Ładny rysunek. Nie poturbował cię?

Mama
Nie, nie odważyłby się podnieść na mnie ręki. Muszę wytrzymać ze względu na Maję.

Babcia
Wszystko w Bożych rękach. Dasz radę.

Maja podchodzi do stołu i siada.

Mama
Masz. Gotowe.

Maja
Dziękuję mamusiu.
(całuje mamę w policzek)
Mamo, a w klubie sportowym są zapisy na siatkówkę. Chciałabym się zgłosić.

Babcia
Nie ma mowy. Będziesz się potem włóczyć gdzieś z chłopakami. Dość się nasłuchałam rożnych historii, jak kończą takie dziewczynki. Zaczyna się niewinnie, a potem problem na całe życie.

Mama
Słyszysz, co babcia mówi. Zresztą nie ma na to wszystko pieniędzy. To wszystko kosztuje.

Maja
Mamo, proszę.

Mama
Nie marudź już. Mało mam problemów na głowie? Za chwilę trzeba tatę budzić do pracy.

Babcia
Słuchaj mamy. Potrzebujecie mnie jeszcze? Zmęczyłam się przy tych ziemniakach i spać pójdę. Dobranoc.

Mama
Poradzimy sobie bez mamy. Dobranoc.
(babcia wychodzi, mama zwraca się do Mai)
To ja idę mu przygotować kanapki do pracy, a ty możesz już powoli go budzić.

Maja
Mamo, ale ja bardzo chcę grać w siatkówkę w klubie.

Mama
Kochanie, nie mam siły o tym teraz rozmawiać. Wrócimy jeszcze do tego tematu, a teraz zajmij się tym o co cię prosiłam, dobrze?
(wychodzi do kuchni)

Maja
(zrezygnowana budzi tatę)
Tatusiu, tatusiu. Do pracy.

Tata
(odpycha rękę Mai i przewraca się na drugi bok)
Zostaw.

Maja
(zaczyna głośniej mówić)
Tato, bo się spóźnisz.

Tata
Dajcie mi święty spokój.

Maja
(mocniej zaczyna go szturchać)
Tato wstawaj. Jest za dwadzieścia dziesiąta. Do pracy.

Tata
(oburzonym głosem)
Cooo? Już? To czemu mnie wcześniej nie zbudzi….
(gdy spostrzega, że to Maja spuszcza z tonu)
A to ty, Maju. Już wstaję. Gdzie mama?

Maja
W kuchni robi ci kanapki.

Tata
Aha, nie chce mi się do tej roboty. Muszę szybko się zbierać.
(zakłada w biegu buty i wchodzi do kuchni)
Masz kanapki?

Mama
(podaje mu kanapki)
Mam.

Tata
Dzięki.
(wkłada do kieszeni i orientuje się, że nie ma w nich pieniędzy)
Wzięłaś moją forsę?
(podnosi rękę chcąc uderzyć, ale powstrzymuje się)
Jak bym ci… Masz szczęście, że już muszę iść. Jutro się będziesz tłumaczyć. Na razie.

Mama
Na razie.
(podchodzi do Mai i przytula ją)
Chodźmy córciu spać. O ile zaśniemy.

Gasną światła, kurtyna.

Akt III

Scena I

Kawiarnia.  W głębi przy dwóch stolikach siedzą: jedna para a przy drugim dwie koleżanki. Słychać tylko szum ich rozmów. W centrum kelner przygotowuje stolik dla kolejnych klientów. W tle relaksująca muzyka jazz/bossanova. Wystrój bardzo przytulny z ciepłym światłem i kwiatami. Do kawiarni wchodzą Maja i Robert.

Robert
(otwiera drzwi i mówi wesoło)
Naprawdę lubiłaś Pet Shop Boys? Czułem te klimaty. Ja zaczynałem słuchać muzy od Modern Talking.
(zdejmuje płaszczyk Mai i odkłada na wieszak, po czym zwraca się do kelnera)
Dzień dobry. Mieliśmy rezerwację na 16. Stolik na dwie osoby.

Kelner
Dzień dobry. Tak, to właśnie ten stolik. Proszę bardzo.

Maja siada pierwsza. Robert odsuwa jej krzesło i sam siada na drugim naprzeciw Mai.

Kelner
Proszę tutaj są karty. Co państwo sobie życzą do picia?

Robert
Maju?

Maja
Caffé Latte poproszę.

Robert
Dla mnie duża kawa z mlekiem.

Kelner
Czy będą Państwo zamawiać coś do jedzenia?

Robert
Nie nastawiamy się, ale może pan w razie czego zostawić jedną kartę.

Kelner
Dobrze. Zaraz przyniosę zamówienie.

Kelner odchodzi.

Maja
Mówiłeś o Modern Talking. Też ich w sumie słuchałam, ale namiętnie wręcz w tamtych czasach to listy przebojów Trójki.

Robert
No to witaj w klubie.

Maja
(rozglądając się)
Bardzo ładnie w tej kawiarni. Dziękuję, że mnie tu przyprowadziłeś. Może będziesz zdziwiony, ale przed przyjściem tu długo się zastanawiałam, czy skorzystać z twojego zaproszenia.

Robert
Rzeczywiście. Nie przypuszczałem. Ale co było powodem twych wątpliwości?

Maja
Trudno mi o tym mówić, ale…
(drżącym ze wzruszenia głosem)
byłam zdziwiona, że wtedy w sklepie w ogóle zacząłeś ze mną rozmowę. Myślę, że nie jestem atrakcyjnym rozmówcą i….
(zawiesza głos ze wzruszenia)

Robert
(podaje jej chusteczki)
I? Dokończ proszę, jeśli możesz.

Maja
Dziękuję.
(bierze chusteczki, wyjmuję jedną i delikatnie wyciera łzy)
I że jestem brzydka.
(wyciera kilka łez nie patrząc w oczy Robertowi, następuje chwila milczenia)
Dziwię się sobie, że się tak otworzyłam przed tobą. Raczej jestem zamknięta i małomówna.

Robert
Miło mi Maju. Czuję się wyróżniony. Skąd ta odwaga?

Maja
To chyba przez to, że okazałeś mi tyle serca tam w sklepie, że nie przeszedłeś obok.

Robert
Wtedy w sklepie widziałem, że się stresujesz i przeżywasz coś trudnego. Widziałem to w twoich oczach. Wiesz, nie umiem przejść obojętnie obok ludzkiego cierpienia.

Kelner
Kawka dla państwa. Proszę.

Robert
Dziękuję.

Maja
Jesteś wrażliwy. To można wyczuć. Rzadko spotykana cecha u facetów.

Robert
Bo kojarzy się ją ze słabością. A w społeczeństwie pokutuje jeszcze obraz silnego faceta, który się nie wzrusza i radzi sobie doskonale w każdych okolicznościach.

Maja
A ty jak sobie radzisz w życiu? Bo u mnie to kiepsko.

Robert
Zanim ci odpowiem chciałbym wrócić do tego, co mi tak szczerze powiedziałaś o sobie, że nie jesteś atrakcyjnym rozmówcą i – trudno mi to przechodzi przez gardło, bo się z tym nie zgadzam – że jesteś brzydka. To są złe myśli o sobie. Jakby taki krytyk w twojej głowie, który ciągle cię hejtuje.

Maja
Skąd wiesz? Nigdy nie patrzyłam na to w ten sposób.

Robert
Wiem to w sumie od niedawna. I wiem to – niestety czy stety – z autopsji. Stopniowo dochodziłem do tej wiedzy. Zaczęło się od problemów w moim codziennym funkcjonowaniu w pracy i w małżeństwie.

Maja
Jesteś żonaty?

Robert
Byłem. Dwa lata temu się rozwiodłem. To dla mnie trudny temat. Może ci kiedyś jeszcze opowiem. Teraz nie chciałbym się nad tym zatrzymywać,  bo to jest zaledwie wierzchołek góry lodowej. Problem tkwi głębiej i opiera się na błędnych przekonaniach o sobie i głodach emocjonalnych.

Maja
Przykro mi z powodu twojego małżeństwa. Powiesz więcej, kiedy będziesz chciał. Bardzo lubię słuchać, kiedy ktoś opowiada mi o swoim życiu.

Robert
Właśnie mówię ci to tylko dlatego, że może ci to w czymś pomóc. Może poczujesz się lepiej. Bo ja bardzo źle się czułem sam ze sobą i kiedy sobie to uświadomiłem postanowiłem szukać pomocy.
(po chwili, z zaskoczeniem)
Wiesz, jestem zaskoczony przebiegiem tej rozmowy. Wyobrażałem sobie, że się spotkamy i pogadamy o głupotach, a zeszliśmy na głęboki poziom.

Maja
Też jestem zaskoczona. Teraz zdaję sobie sprawę jak bardzo potrzebuję takich rozmów. Chyba mam tak dużo różnych niewypowiedzianych spraw w sobie, że to ze mnie przy tobie tak spontanicznie wypłynęło. Ale powiedz mi coś więcej o tym, jak źle się czułeś sam ze sobą, bo mnie to zaintrygowało.

Robert
Pewnego dnia obudziłem się z poczuciem totalnej pustki i bezsensu. Jakby ktoś nagle ustawił mi przed oczami migoczący neon z pytaniem: „Po co ja żyję?”. To pytanie było źródłem niepokoju i ćmiło jak dziurawy ząb. Świat wydawał mi się obcy i wrogi. Czułem się jak przybysz z innej planety. Kiedy boli cię ząb to potrafisz dokładnie zlokalizować źródło bólu, ale kiedy boli cię życie to często nawet sobie tego nie uświadamiasz. Zagłuszasz ten ból i znieczulasz go przemyślnie wybierając dla siebie najskuteczniejszy sposób. Współczesny świat oferuje nam całą plejadę znieczulaczy. Dzięki temu stajesz się jednostką, którą można łatwo manipulować i używać dla własnych korzyści… Ale to już inna bajka.

Maja
Jakbyś mówił o mnie. Jestem w szoku, że tak dobrze znasz siebie. Ja nawet nie wiem, że nie wiem. A powiedz mi… Trochę mi niezręcznie zadać to pytanie… Możesz nie odpowiadać… W jaki sposób ty znieczulałeś swój ból?

Robert
Od samego rana wchodziłem na pełne obroty, żeby nie mieć czasu na myślenie. Zresztą praca w korpo temu sprzyjała. Udawałem chojraka i rozdawałem uśmiechy gdzie popadnie, ale w środku byłem jak przestraszone zwierzę. Dużo kawy, paliłem jak smok. A najgorsze… najgorsze mówię ci były dla mnie weekendy i święta. Wtedy siadałem przed kompem i grałem. Miałem dwie ulubione gry strategiczne. Zamykałem się w pokoju, nakładałem słuchawki i świat zewnętrzny przestawał dla mnie istnieć. Choć obiecywałem sobie często, że pogram jeszcze tylko do północy albo przejdę jeszcze jeden poziom i pójdę spać to nigdy mi się to nie udawało. Przeciągałem grę nawet do 4 nad ranem, a w dzień odsypiałem. Najbliżsi stracili ze mną kontakt. Całkowicie się od nich odizolowałem. Lepiej funkcjonowałem w przestrzeni wirtualnej niż rzeczywistej. Wtedy… (zawiesza głos i kontynuuje z drżącym) wtedy straciłem żonę. Nie wytrzymała tego i odeszła zabierając ze sobą pięcioletniego synka.

Maja
(wzruszona ociera łzy)
Nie wiem, co powiedzieć.

Robert
Nie musisz nic mówić. Zapewne ty też masz swoją historię.

Maja
Mam, ale mi z trudem przychodzi mówienie o sobie. Wspomniałeś o bólu, który znieczulamy. Nie wiem nawet, skąd on się bierze i jak go nazwać. Wiem, że towarzyszy mi w życiu odkąd pamiętam. Podejrzewam, że już może u siebie go namierzyłeś choć trochę. Mam rację?

Robert
Tak, namierzyłem go w pewnym stopniu, ale ciągle odkrywam na nowo dotknięte przez niego obszary mojej osobowości. Stało się to przypadkiem, ale w rzeczywistości nie ma przypadków. Mieliśmy w pracy szkolenie z psychologii biznesu. Prowadzący opisywał różne rodzaje ludzkich charakterów, mentalności i jak to się przekłada na funkcjonowanie w pracy – badając efektywność tych osób m.in. wspomniał o tzw. syndromie Dorosłych Dzieci Dysfunkcji i Alkoholików oraz o ich deficytach z dzieciństwa. Odkryłem wiele podobnych cech u siebie. Potem zacząłem szperać w necie i dużo czytać na ten temat. Zrozumiałem w końcu, że korzenie moich problemów sięgają dzieciństwa.

Maja
Boże, jeszcze nikt ze mną nie rozmawiał w ten sposób. Otwierasz mi oczy na to, skąd mogą się brać moje problemy. Mogłabym cię słuchać bez końca i wszystko o sobie opowiedzieć.

Robert
No właśnie. Nie chcę już być dłużej gwiazdą wieczoru.
(śmieje się)
Teraz światła na ciebie.
(unosi dłonie z palcami wskazującymi na Maję)
Twoja kolej.

Maja
Dobrze, zaraz. Chciałabym tylko jeszcze usłyszeć od ciebie…
(nieśmiało)
Co się działo w twoim dzieciństwie?

Robert
Okej, ale w skrócie, bo nie chcę zabierać twojej przestrzeni. Dzieciństwo kojarzy mi się z przemocą, samotnością i chłodem, które panowały w domu. Ojciec był w zasadzie nieobecny. Wyjeżdżał na długie okresy do pracy za granicę. Kiedy wracał – nie potrafił się odnaleźć. Był bardzo wysportowany i agresywny – robił awantury o byle co. Często wyciągał mnie rano z łóżka i zmuszał biciem do ćwiczeń mówiąc, że to dla mojego dobra, bo chce żebym był facetem z jajami, a nie jakąś wrażliwą ciotą. Podejrzewał mamę o zdradę. Kontrolował ją, sprawdzał i śledził. Oczywiście bezpodstawnie. Później okazało się, że sam wiele razy ją zdradzał na tych wyjazdach zagranicznych. Raz kupiła nowy stół do kuchni bez jego wiedzy. Kiedy wrócił z wyjazdu i zobaczył go to wpadł w furię. Walnął w niego pięścią tak mocno, że nogi się rozjechały. Potem poprzybijał je gwoździami. Matka natomiast była zahukana i współuzależniona. Później wpadła w silną depresję i nie była w stanie zapewnić mi dostatecznej opieki i ciepła. Nie potrafiła od niego odejść. Znów się rozgadałem. Każ mi przestać. Zamieniam się w słuch.

Maja
Porusza mnie twoja historia. Mnie się wydaje, że nie mam nic ciekawego do opowiedzenia. Kiedy słuchałam opowieści o twej historii rodzinnej to dostrzegałam wiele analogii do mojej z jedną małą różnicą. Nie wspominałeś nic o alkoholu. U mnie było go dużo, ale tata nie był alkoholikiem. Dziwnie jednak się poczułam jak wspomniałeś o Dorosłych Dzieciach Alkoholików czy coś takiego. Wiesz nie mogę tego wszystkiego pojąć. Jakby pewne fakty zaczynały mi się układać w głowie w jedną całość. Natknięcie się na ciebie w sklepie, dzisiejsze spotkanie z tobą i najważniejsze to co mi opowiedziałeś – jak było u ciebie w domu. Aż mam dreszcze teraz. To dziwne.

Robert
Wszystko ma swój sens. W życiu nie ma przypadków. Dziwnie się poczułaś? Nam Dorosłym Dzieciom wydaje się normalne to co było patologią. Przecież w tym dorastaliśmy. Tak, to był nasz świat.

Maja
Nam? Czyli myślisz… myślisz, że ja też jestem Dorosłym Dzieckiem?

Robert
Tego nie wiem. Sama możesz się zorientować. Istnieje precyzyjnie sformułowanych 14 cech DDA – tak brzmi skrót Dorosłych Dzieci Alkoholików, które znajdziesz na oficjalnej stronie. Tam o nich przeczytasz i będziesz mogła się zidentyfikować z syndromem lub nie.

Maja
Trudno mi w to uwierzyć, ale wszystko na to wskazuje, że jestem. Zajrzę tam na pewno. (patrząc gdzieś obok Roberta z utkwionymi oczami w jeden punkt)
Teraz coś mi się przypomniało. Jak wracam ze szkoły i będąc już blisko domu, widzę karetkę przed bramką do naszej posesji. Przestraszyłam się, że coś się stało. I ta nadzieja, że może to nie do nas. W domu w jednym z pokoi leżał na tapczanie mój tata. Był nieprzytomny. Obok mama i mój brat lub siostra, na pewno babcia, i lekarz z sanitariuszem oraz ciocia, która mówiła, że tata walał się pijany w błocie na osiedlu, więc wezwała karetkę. Pamiętam tylko słowa lekarza, że nie wiadomo czy przeżyje.

Robert
To musiało być bardzo trudne. Przykro mi, że musiałaś przez to przechodzić. Podejrzewam, że podobnych przeżyć masz jeszcze więcej. Ten niewyrażony ból zatruwa nam życie.

Maja
Jak ty sobie z nim radzisz? Czy można w ogóle coś z tym zrobić?

Robert
To chyba zadanie na całe życie, ale bardzo dużo daje psychoterapia. Ja korzystam już od ponad roku. Zyskujesz większą świadomość siebie i kontakt ze swymi uczuciami. Przestajesz bać się je wyrażać. To żmudna praca nad sobą, ale warto, choć czasem bardzo boli to wszystko, bo przeżywasz to na nowo.

Maja
Przez tę rozmowę z tobą zyskałam tyle wiedzy o sobie. Nęci mnie wizja spotkań z terapeutą, ale boję się. Chyba będę potrzebowała twojej pomocy, żebyś mnie jakoś do tego zachęcał, dodawał odwagi. Tak tego mi brakuje. Odwagi życiowej. Tkwię w jakimś totalnym chaosie i marazmie.

Robert
Czujesz się jak mała, zagubiona dziewczynka? Sama i wystraszona?

Maja
Dokładnie. Potrzebuję kogoś, żeby poprowadził mnie
(zawiesza głos)
nawet sama nie wiem gdzie. Lękam się nawet to wypowiedzieć.

Robert
Może do pokochania siebie, do pełni, do bycia sobą, akceptowania siebie ze wszystkimi ograniczeniami.

Maja
Robert, jak ty potrafisz wszystko trafnie ponazywać. Niezły jesteś.

Robert
Przeszedłem już pewien etap swej drogi. Jestem trochę dalej niż ty, ale kiedyś byłem w tym samym punkcie. Czasem trzeba sięgnąć dna, żeby się od niego odbić. Dziękuję, że doceniasz efekty mojej pracy nad sobą.

Maja
Czy mogę liczyć na twoje wsparcie?

Robert
Tak Maju, na ile tylko będę mógł. Przepraszam cię, ale wybieram się na miting DDA i za chwilę będę musiał wyjść. Zapłacę za kawę.
(zwraca się do przechodzącego obok kelnera)
Chciałem zapłacić.

Kelner
Oczywiście. Zaraz przyniosę rachunek. Kartą czy gotówką?

Robert
Kartą proszę.

Kelner kiwnął głową na potwierdzenie. Maja i Robert wstają, zaczynają się ubierać.

Maja
Miting DDA? A co to takiego?

Robert
To spotkanie osób, które zidentyfikowały się z cechami DDA. Grupa wsparcia po prostu. Dziś jest akurat spotkanie otwarte. Może przyjść, kto chce. Masz ochotę pójść ze mną? Dobrze się składa. To będzie mój pierwszy wkład w obiecanym wspieraniu Cię. (żartobliwie)

Kelner
Proszę rachunek.

Robert wyjmuje kartę i dokonuje transakcji.

Maja
(rozluźniona i z uśmiechem)
Pierwszy był w sklepie. Ten już jest miłą kontynuacją. Czuję lekki dreszczyk, ale chętnie wybiorę się z tobą. Będzie mi raźniej. Sama nie odważyłabym się.
(zwracając się do kelnera)
Do widzenia.

Robert
(do kelnera)
Do widzenia.

Kelner
Do widzenia państwu. Dziękujemy i zapraszamy ponownie.

Robert
Świetnie. Po drodze wyjaśnię ci szczegóły.

Otwiera drzwi wyjściowe i wystawia ramię, żeby wziąć Maję pod rękę. Maja wkłada rękę pod ramię Roberta i wychodzą razem.

Światła gasną, kurtyna.

KONIEC